Solisci Opery Warszawskiej w Toronto.
Rzadko mamy okazje, aby w Toronto móc podziwiac najlepsze polskie gwiazdy Teatru i Opery Warszawskiej. Uczta dla melomanów i sposobosc, by móc na zywo skonfrontowac maestrie glosów Joanny Cortes i Ryszarda Wróblewskiego z ich nagraniami studyjnymi. Okazja do ich wizyty w Toronto byl koncert zorganizowany przez Andrzeja Rozbickiego, który zajal sie calym przedsiewzieciem jako manager produkcji, bedac jednoczesnie dyrygentem Celebrity Symphony Orchestraoraz Chóru Polonia Singers. Trudno dzisiaj wyobrazic sobie wieksza produkcje operowa w Polsce, której popularyzatorem, czesto organizatorem i jednoczesnie oredownikiem nie bylby znany dzisiaj wszystkim w kraju i za granica krytyk muzyczny Boguslaw Kaczynski. Znany wszystkim ze swoista swada slowa i manier wprowadzal wszystkich sluchaczy w klimat epoki, w której dominowal walc, polka a wczesniej opera wloska, której ksztalt nadal Verdi czy Puccini. Koncert rozpoczela Celebrity Symphony Orchestra pod batuta Andrzeja Rozbickiego wykonaniem uwertury Nabucco G. Verdiego.
Program calego wieczoru obejmowal w czesci pierwszej znane i powszechnie lubiane, choc nie czesto sluchane fragmenty z oper Madame Butterfly i Tosca J. Pucciniego, w którym sopran Joanna Cortes a nastepnie tenor Ryszard Wróblewski popisowo wykonali swoje partie wokalne.Poprzedzony suita orkiestrowa z Cannei G. Bizeta, uslyszelismy nastepnie duet z IV aktu opery Carmen, w której wspomniani solisci nagrodzeni zostali przez publicznosc duzymi brawami.
Nie moglo zabraknac na tym koncercie takze akcentu polskiego. Trudno bowiem wyobrazic sobie, aby nasi wspaniali solisci nie zaprezentowali fragmentów naszych oper narodowych Stanislawa Moniuszki. I tak moglismy wysluchac arie Halki z IV aktu opery Halka oraz arie Stefana ze Strasznego Dworu, które szczególnie zywo zostaly przez publicznosc nagrodzone brawami. Nie latwe to zadanie dla spiewaków, zwlaszcza kiedy te partie wokalne dyrektorzy oper powierzaja najlepszym. Nigdy bowiem nie mozna zawiesc oczekiwan publicznosci, co stwarza dla wykonawców dodatkowe obciazenie. Mysle, ze ten klasyczny polski repertuar operowy wykonany zostal wzorowo. Czesc pierwsza wieczoru zakonczyl Mazur ze Strasznego Dworu.
Druga czesc wieczoru to zmiana nastroju i tempa. Powazna opera ustapila miejsca “podkasanej muzie” jak okreslali wspólczesni Offenbachowi. Jak przystalo na ten rodzaj muzyki rozpoczeto Kankanem. °alowac nalezy tylko, iz maestro Rozbicki, który brylowal pomiedzy partytura orkiestrowa i primadonna Joanna Cortes w czardaszach Kalmana, nie pokusil sie o dodatkowa atrakcje w postaci tancerek, które niewatpliwie otrzymalyby wysokie notowania zwlaszcza brzydszej czesci widowni, bo kankan bez tancerek jest jak szampan bez babelków.
Dobór repertuarowy drugiej czesci koncertu bardzo przypadl do gustu publicznosci, która raz po raz nagradzala artystów gromkimi brawami. Trudno sie temu dziwic skoro polki Straussa wzbogacone komicznym elementem scenicznym budzily niekryte zadowolenie publicznosci, a solisci w tym lekkim repertuarze E.Kalmana wykazali polot i pelny profesjonalizm artystyczny. Osobny rozdzial koncertu to osoba Boguslawa Kaczynskiego, który wprawdzie nie spiewal, ale za to spiewajaco pelnil role osoby laczacej poszczególne partie koncertu poprzez krótkie slowo wprowadzajace w klimat i atmosfere badz to opery, badz operetki.Nie co slabiej niestety wypadl chór Polonia Singers z uwagi na brak nalezytego wyeksponowania chóru w akustycznie trudnych do spiewania warunkach. Z próby tej natomiast zwyciesko wyszla Celebrity Symphony, która dzielnie radzila sobie ze wszystkimi mankamentami akustycznymi sali. Nalezy miec nadzieje, iz w przyszlosci organizator zadba aby koncerty tej rangi mogly odbywac sie w bardziej do tego celu przystosowanych warunkach. Niemniej jednak naleza sie organizatorowi duze brawa za podjecie tego typu inicjatywy pokazywania najlepszych artystów operowych z Polski. Z pewnoscia publicznosc torontonska dlugo jeszcze bedzie miala w uszach przebrzmiale dzwieki fragmentów prezentowanych utworów.      
Listopad 1998, Toronto
B&R